piątek, 6 grudnia 2013

Odchodzę..

Cześć. Po dość długim milczeniu i jeszcze dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosku, że pisanie tego bloga nie ma sensu..
Bez was.. to już nie to samo. Ja wiem, zawiodłam. Zawaliłam na całej linii. Często obiecywałam coś i nie dotrzymywałam obietnicy mimo to starałam się. Niestety większość z was mnie przekreśliła i odeszła. 
Tak jak jest w tytule.. odchodzę. Nie wiem kiedy wrócę i czy wgl. wrócę, ale wiem jedno, że jeżeli będziecie chcieli, to mogę  POWRÓCIĆ. I napisać wszystko od NOWA albo dokończyć to co zaczęłam.
Wybór pozostawiam wam..
Do napisania :*
Przepraszam :c

sobota, 21 września 2013

018

- Aaaaaa. Ada kochanie ratuj. Blu chce mnie oblać ketchupem. Mówi, że zrobi ze mnie hamburgera. O patrz ogórki już mam. - wypiął przede mną brzuch ukazując koszulkę poplamioną musztardą i przyklejone  do niej ogórki. Sięgnęłam po jednego.
- Mmm. Dobre.- oblizałam palce z musztardy i zaczęłam się śmiać, kiedy do salonu wpadł niebieskooki z sosem pomidorowym w dłoni.
- Ej Blu.- krzyknęłam do niego, a ten rzucił mi czerwoną tubkę. Wykorzystałam moment zaskoczenia i podpisałam się na koszulce Nickiego.
- Hahahahahhaa, ale cię zrobiła. - śmiał się Blu a ja wraz z nim, tylko Nick nadąsany założył rękę za rękę i mierzył nas gniewnie wzrokiem.
- No co ? - spytałam. - Taka mała surprise ! - zaczęłam wymachiwać rękami w powietrzu dopóki go nie rozśmieszyłam. - Dobra a teraz na poważnie. Wiem, że nie lubicie obchodzić urodzin, ale mam dla was mały prezent. Za 10 min w garażu.
- Adaaaa ! - jęknęli równocześnie. No to się nazywa zgodność braterska. Wzruszyłam ramionami i poszłam na górę. W łazience poprawiłam makijaż zakrywając sińce spowodowane moją słabą odpornością i zmęczeniem jakie jeszcze wywołują u mnie najdrobniejsze czynności. Ubrałam na nogi botki i truchtem zbiegłam po schodach. Na parterze po chłopakach nie było ani śladu, więc albo wściekli poszli do siebie do domu, albo posłusznie wykonali moje polecenie i czekali na mnie w garażu. Co jak co, ale obchodzenia urodzin to oni nienawidzili jeszcze bardziej, niż Angeli Todd.

W garażu zastałam chłopaków pogrążonych w rozmowie, więc nawet nie zauważyli kiedy wsiadłam do samochodu. Dopiero dźwięk klaksonu ich obudził.
- A ty co ?
- Co ja co ? - udałam głupa, ale w rzeczywistości na serio nie wiedziałam o co chodzi.
- Nie pojedziesz tak.
- Co, ale dlaczego ? - popatrzyłam na siebie, a potem na Blu z miną no-co-za-dziecko-!
- Dopiero co byłaś chora. Masz. - rzucił we mnie swetrem, który posłusznie założyłam, a kiedy uśmiech wymalował mu się na twarzy, odpaliłam samochód i ruszyłam do miejsca, które od teraz będzie moim i chłopaków drugim domem.


- No i jak się podoba ? - ominęłam stojących w przejściu chłopaków i stanęłam na przeciwko nich. Mieli zaskoczenie wymalowane na twarzy, a ich rozdziawione buzie mówiły wszystko. Uśmiechnęłam się na ten widok i wzruszyłam ramionami. Staliśmy po środku wielkiej hali, która stanie się garażem dla pokaźnej sumy moich pojazdów. Na razie była pusta, ale to tylko dlatego, że urządzenie jej zostawiłam moim najlepszym mechanikom na świecie. Ściany zostały pokryte malunkami własnej roboty, oprócz tego wszystko zostało utrzymane w odcieniach szarości i bieli, ale to jeszcze nic, bo obok był duży pokój, który mógł służyć za mieszkanie.
- Ej no bo nie wiem czy podoba wam się czy nie ? - rzuciłam poirytowana, bo namęczyłam się trochę, żeby znaleźć to miejsce z dala od centrum, ale też blisko naszych domów, gdzie drogę znamy tylko my.
- Jest bosko. - rzucił Nick.
- Niesamowicie.- dodał rozmarzony Blu i razem pogrążyli się w rozmowie jak urządzą naszą przyszłą 'bazę'. Czy tutaj dadzą podnośnik czy może lepiej dać tu pułki na narzędzia. 

*Następny dzień*

Po wczorajszym pięknym dniu nie zostało już nic. Rzeczywistość pochłonęła go zostawiając mnie po raz kolejny z wyrzutami sumienia, które już chyba nigdy mnie nie opuszczą i złym snem, który jak bumerang wraca do mnie każdej nocy, a ja chociaż chcę nie mogę się od niego uwolnić. 

Tego dnia długo leżałam na łóżku tępo wpatrując się w sufit. Czy miałam rację ? Czy dobrze zrobiłam ? Tego nie wiem, ale jedno jest pewne. Wiele błędów popełniłam już w życiu. 
***

Postanowiłam odwiedzić Alison. Od Izabell dowiedziałam się, że mama miała mnie przed swoim wyjazdem do Paryża odwiedzić mnie, ale Al źle się poczuła i ten ostatni dzień została z nią. Nie trudziłam się, żeby pójść do szkoły, więc wyjechałam jak najwcześniej, żeby choć na chwilę uniknąć korków. Wsiadłam do mojego garbusa i wyjechałam na autostradę.

Równo po 2 godzinach i 30 minutach wjechałam na teren mojego rodzinnego miasteczka. Jak na zawołanie wspomnienia zaczęły mnie zalewać tworząc wątpliwości, czy aby na pewno podjęłam odpowiednią decyzję. Niestety było już za późno, żeby się wycofać z resztą przyjechałam tu do siostry i jakoś muszę zmierzyć się z przeszłością. Powoli przejeżdżałam znajomymi ulicami. Wszystko wyglądało tak jak ostatnim razem kiedy tutaj byłam. Białe domki i płoty witały podróżników. Wszystko wyglądało jak z bajki, ale ja znałam prawdę. Opowieści o życzliwych i miłych ludziach mieszkających i żyjących w tych małych domeczkach były jednym wielkim kłamstwem. Podjechałam pod średniej wielkości oczywiście biały budynek z niebieskimi okiennicami i równym trawnikiem. Rodzice zawsze dbali o szczegóły.Od zawsze byli parą perfekcjonistów w każdym najmniejszym calu. Na podjeździe nie zastałam samochodu mamy tym bardziej taty. Nie było też porozrzucanych dziecięcych zabawek i trójkołowych rowerków tak jak to było kiedy latałam z dwoma kiteczkami na głowie w kolorowych majteczkach w kwiatki. Dom sprawiał wrażenie uśpionego. Zaparkowałam auto na miejscu mamy i niedbale z niego wysiadłam. Rzuciłam wzrokiem na willę naprzeciwko i od razu zatęskniłam za czasami spędzonymi na tej dzielnicy. Uparcie wpatrywałam się w każdy najmniejszy szczegół podwórka i podjazdu, ale też okien i drzwi, kiedy ktoś w oknie na parterze ruszył firanką. Odwróciłam się i nie zadając sobie trudu na takie coś jak pukanie weszłam do wnętrza, które w dzieciństwie stanowiło moją oazę spokoju, pałac księżniczki , tajne biuro szpiegowskie.
- Al ! - mój głos odbił się echem o beżowo-pomarańczowe ściany. Rozejrzałam się po wszystkich pomieszczeniach. Na parterze jej nie było, więc zaczęłam wdrapywać się po ciemno drewnianych schodach na górę.
- Alison ? Al ! Gdzie jesteś ? - krzyknęłam. Kółka zazgrzytały na panelach i zobaczyłam promienną twarz.
- Ada ? To ty ? - wpadłam w ciepłe ciało dziewczyny chowając nos w jej złocistych włosach.
- Tęskniłam.- wyszeptała.- Dawno cię tu nie było.
- To prawda. Przepraszam. - jeszcze mocniej wtuliłam się w blondynkę zaciągając się zapachem jej kwiatowych perfum.
- Co tu robisz ?
- Jak to co ? Słyszałam, że źle się poczułaś, więc musiałam zobaczyć co słychać u mojej siostrzyczki. - poczochrałam jej włosy.
- Wczoraj byli tu chłopcy. Przyjechali po auta.- uśmiech, który gościł na mojej twarzy przeobraził się w grymas.
- Mama widziała ?
- Nie. Zajęłam ją pracami w ogródku.
- No to dobrze. - ucięłam krótko, bo nie miałam ochoty teraz o tym gadać.
- Ada słońce.. Co ty znowu kombinujesz ? Myślałam, że skończyłaś z tym, że '' garaż '' zamykasz do odwołania.
- To tylko oficjalna wersja. - żachnęłam się i poszłam do kuchni nalać sobie soku. Alison już tam była i teraz wyciągała sok z lodówki. Sprawnie mi go podała i zamknęła lodówkę. Pojechała do salonu i zajęła miejsce obok kanapy czekając aż sama na niej usiądę.
- Jak wolisz, ale martwię się o ciebie.
- Nie musisz. Wszystko jest okey. Lepiej powiedź co u ciebie i Luka ?- zaśmiała się, a potem zaczęła opowiadać jaki to mój przyszły szwagier jest troskliwy i opiekuńczy.

***
Mam nadzieję, że nie znienawidzicie mnie za ten rozdział. Wiem jest do bani i wgl. Nie wiem dlaczego, może ja już nie umiem pisać... Jestem dodatkowo przybita faktem, że kilka osób zrezygnowało z tego bloga, że tak po prostu odeszliście. Przecież nie zniknęłam bez wyjaśnienia, napisałam że nie mam weny, ale wiecie co? Może ja nawet was rozumiem. Tylko, że to boli, bo dzięki blogowaniu poznałam wiele wspaniałych osób. Jeśli myślicie, że z tej historii nic już nie będzie napiszcie mi, każde nawet słowa krytyki są ważne. Zastanawiam się, czy nie zawiesić działalności i nie skupić się na jednym blogu, który będę pisać z kuzynką. Jeśli macie ochotę na kolejnego fanfictiona to piszcie, umieszczę może tutaj prolog. Cieszę się, że została was tu chociaż garstka. Bardzo proszę o komentarze, bo są motywacją. 

Przepraszam za moją nieobecność. Postaram się od tej pory w miarę regularnie dodawać posty. Jeszcze raz przepraszam. Do następnego. <3

Ps. Wkleję, tu te zasady, które chcę, żeby obowiązywały, wiem, że nie mogę od was wymagać tego zwłaszcza, że chcę wam jakoś wynagrodzić tą dłuuuugaśną przerwę, ale będzie mi bardzo miło, jak ktoś się do nich zastosuje. :D

Pozdrawiam Banaan. :D : *

1. Wszystkie ANONIMKI się podpisują. 
2.Kolejny rozdział jak będzie 14 komentarzy. 
3. Przypominam o zakładce '' PYTANIA DO POSTACI '' Będzie mi bardzo miło jak zadacie jakiekolwiek pytanie. Nawet takie banalne jak '' Kiedy będzie następny rozdział ? '' . 


środa, 18 września 2013

Przepraszam. :C

Cześć myszki. ♥
Ej no wiem przepraszam nawaliłam na całej linii, ale nie odchodźcie. Wiem, że mnie długo nie ma już na blogu, a do tej pory straciłam już 3 obserwatorów. Postaram się dodać rozdział w sobotę. Bardzo mi przykro, że musiałyście czekać. Jest tu ktoś jeszcze ?

I'm so sad. :C

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Przepraszam.

Chwilowy brak weny. Przepraszam.

Ps. Pytać w zakładce o co tylko chcecie.
Kocham was. x
Banaan .

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział ?

Hej kochane. Nie, nie to nie jest rozdział i stwierdzam to z przykrością. Może osoba, która pod moim ostatnim postem udostępniła aż 7 komentarzy o prawie identycznej treści nie miała złych intencji i tak się nieco wkurzyłam. Skąd wiem,że to jedna i ta sama osoba, powiedzmy szczerze każdy kto zobaczył by te opinie tak stwierdził, a jeszcze ta osoba się nie podpisała o co prosiłam anonimki. No cóż, to z pewnością nie przyśpieszy publikacji nowego rozdziału, którego zresztą nie mam, ale to nie ważne. Na przyszłość proszę, żebyście tak nie robiły. Jeden komentarz tej osoby pozostanie pod rozdziałem, pozostałe 6 zostaną usunięte. To tyle z mojej strony. Pozdrawiam was i życzę miłego po południa. ♥

PS. Mam pomysł na nowego bloga i jak dobrze pójdzie zacznę go pisać od września z kuzynką. Ktoś chętny ? Jak coś piszcie pod tym postem, albo zadawajcie mi pytania w zakładce. :) 

Banaan . 

środa, 24 lipca 2013

017

* Muzyka *

Coś jakby we mnie wtedy pękło. Moja przeszłość wszystkie zdarzenia w jednej chwili utworzyły pokaz slajdów w mojej głowie. Jak maszyna, choć z wielkim trudem wyprostowałem się. Nie pozwoliłem sobie na ocenianie zagrożenia i w najgorszym wypadku strat  tylko od razu przeszedłem do ataku. Ręce automatycznie uformowały się w pięści,  a oczy zaczęły ciskać piorunami w przeciwników. Jeden już załatwiony, zostało dwóch. Stary jesteś w tym dobry, jeden ruch i wszyscy leżą. W mojej głowie odezwał się głos, głos który opuścił mnie kilka miesięcy temu, ale ja nie miałem mu tego za złe. I kiedy tak podejmowałem decyzję, czy brać Leo i już się nie narażać czy pokazać tym tu, że ze mną się nie zadziera zdałem sobie sprawę, że część mojej natury, która zniknęła wraz z zamknięciem na odwyku powróciła, a ja . . . a ja czerpałem z tego radość. Koniec końców wybrałem drugą opcję i z pięściami rzuciłem się na gościa, który nie wyglądał mi na gangstera. Ubrany w czarny garnitur i krawat przypominał mi raczej biznesmena, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Wymierzyłem cios i z całej siły wbiłem rękę w jego nos, a następnie nieco słabiej w oko. Zabolało nie powiem, ale widok tego typka trzymającego się za miejsce, w które trafiłem i szkarłatna ciecz lejąca się strumieniami po jego policzku i ustach w pełni mnie usatysfakcjonowała. Kopem w brzuch doprowadziłem do zmienienia jego pozycji na bardziej narażoną na mój atak i wymierzyłem mu cios z łokcia prosto w plecy. Mogłem spokojnie zrobić to wcześniej powalając go kopem w krocze, ale co jak co, nie jestem takim chamem, żeby wykorzystywać nasz słaby punkt na początku gry. Ponowiłem atak, facet upadł. Wszystko trwało mniej niż się spodziewałem, bo gdyby zajęło mi to więcej czasu z pewnością ten drugi typek już by do mnie doskoczył, a tak stał zdezorientowany na środku pokoju, a z jego oczu dało się wyczytać nie tyle strach co wahanie. No dawaj panienko! Tylko mi nie mów, że się boisz ! Wydałem na niego wyrok w myślach i postanowiłem wykonać pierwszy ruch. Cios w brzuch, nos, jeszcze raz nos i brzuch i  gościu leży jak długi zwijając się z bólu. Kopnąłem go jeszcze raz w podbrzusze, kiedy próbował wstać. Powiodłem wzrokiem po pomieszczeniu, w którym się znajdowałem. Ciemne zielone ściany i ciemne, masywne drewniane meble zupełnie nie pasowały do zwykłego gabinetu właściciela baru, a raczej spelunki, w której jeszcze 25 min temu piłem z Li piwo przy jednym ze stolików. Bardziej raczej przypominały pokój w kancelarii adwokackiej. Wzdrygnąłem się, na samą myśl o sądzie, ale byłaby draka gdyby ktoś pozwał mnie za tą niewinną sytuację, która miała miejsce. To mi wystarczyło, żeby skupić się na rzeczach ważniejszych niż rozszyfrowanie o co w tym wszystkim chodzi. Jestem pewien, że przyjaciel jeśli będzie chciał sam mi to wyjaśni. No właśnie Leo. W jednej chwili podbiegłem do na wpół przytomnego chłopaka. Chwyciłem jego omdlałe ciało i przerzuciłem je sobie przez ramię. Po cichu zacierając jakiekolwiek ślady mojej obecności tutaj otworzyłem drzwi. Wyjść tak normalnie z rozciętą wargą i chyba łukiem brwiowym z nieprzytomnym kumplem  nie mogłem to było pewne. Korytarz, którym krzyki doprowadziły mnie do tego gabinetu prowadził jeszcze w inną stronę i to ją teraz wolałem wybrać. Idąc wzdłuż szarych obdrapanych ścian doszedłem do białych drzwi  z których całymi płatami schodziła farba. Szarpnąłem za klamkę, metal zazgrzytał, ale uległ pod wpływem siły jaką włożyłem w otworzenie drzwi. Znalazłem się w kolejnym pomieszczeniu. Czarne ściany i goły beton pod nogami, od których bił chłód służyły chyba za chłodnię, bo pełno w koło było jedzenia. Oprócz tego w pokoju były kolejne drzwi spod których wylatywał snop światła, który wdzierał się do środka przez brak progu. Mała aczkolwiek widoczna szpara utwierdziła mnie w przekonaniu, że to awaryjne, albo tylne wyjście z tego przeklętego baru. W ciemnościach odnalazłem klamkę. Zamknięte. W ciemnym pomieszczeniu rozległ się jęk Leo, co tylko pobudziło mój umysł do szybszego myślenia. Oparłem lekkie ciało chłopaka o ścianę i zacząłem szukać kluczy. Kolejny jęk i ciało przyjaciela zjechało wprost na beton. Cholera. Nie ma czasu. Ci goście w każdej chwili mogą nas dogonić. Wziąłem rozpęd i kopniakiem otworzyłem drzwi, które zdawały się być nie takie masywne. Co więcej patrząc na ich fakturę mogłem śmiało powiedzieć, że nie potrzebny był mój rozpęd, żeby otworzyć zwykłe, najtańsze drzwi ze sklejki. Kolejny raz przerzuciłem ciało kumpla przez ramię i wyszedłem z tego przeklętego baru. Rozejrzałem się po okolicy i z ulgą stwierdziłem, że mój samochód zaparkowany jest tylko kilka metrów dalej. Moje obolałe mięśnie odmawiały mi już posłuszeństwa, ale to i tak nie było teraz moim największym problemem. Pomogłem usadowić się Lewemu na tylnym siedzeniu,a sam zająłem miejsce kierowcy. Zaśmiałem się w duchu, kiedy mój umysł przywołał wspomnienia dotyczące przezwiska Li. Byliśmy tacy młodzi. Podsumowałem i odpaliłem wóz, by jak najszybciej zawieść rannego do szpitala, zanim '' nasz '' przeciwnik zdążyłby niczym rozwścieczony byczek nas dogonić. Boże Święty skąd wzięło mi się takie określenie ? Jeszcze 10 min. temu powróciła moja stara natura, a ja już czas na nie tylko na żarty, ale też na przemyślenie zeznań jakich zapewne będą domagać się pielęgniarki na izbie przyjęć. To zabawne, w momencie kiedy skończyłem powstrzymywać swoją siłę i gniew mój mózg stał się jakby większy. W sensie, mogłem robić więcej rzeczy naraz tylko dzięki temu, że już podświadomie się przed tym nie broniłem.

Skończyłem właśnie wymyślać jakąś denną bajeczkę kiedy ktoś zaklaksonił mi prosto w przednią szybę.
- Co jest kurwa jakiś problem ? - wychyliłem głowę przez okno, ale kiedy zamiast łysawego gostka z aparatem słuchowym zobaczyłem prześliczną brunetkę moje rysy twarzy momentalnie złagodniały.
- To jest em ... - perlisty śmiech wypełnił otaczający nas parking.
- Ja chciałam tu zaparkować.- wyjaśniła powód dla którego musiała użyć klaksonu.
- Och. Przepraszam, ale mój kolega nie jest w najlepszym stanie.
- Oj. Widzę, że ty też jesteś lekko pokiereszowany.
- Tak i tak się zastanawiam. - podrapałem się po karku. - ... może dałabyś mi swój numer- dziewczyna zmarszczyła czoło nie wiedząc co jej numer ma z tą sprawą wspólnego. Pośpieszyłem z wyjaśnieniami. - No wiesz razem z kolegą mieszkamy razem i nie jestem pewien czy będzie ktoś, kto mógłby się nami zaopiekować.
- Och. No jasne. - Kupiła tą bajeczkę ? Serio ? Podała mi kartkę i posłała ciepły uśmiech zanim wsiadła do samochodu i zaparkowała pięć miejsc dalej ode mnie.

* Kilka godzin później *

Siedziałem w sali Leo i czekałem, aż chłopak się obudzi. Kiedy nas przyjęli był chwilę przytomny, ale jedyne co zdążył zrobić to podanie swojego imienia i nazwiska pani w recepcji. Wszystkie jego jak i moje najdrobniejsze rany zostały opatrzone. Lekarze jednak zdecydowali się zatrzymać go na kilka dni w szpitalu z powodu mocno obitych, stłuczonych nerek. Teraz podali mu kroplówkę i z tego co wiem, tabletki nasenne powinny przestać działaś lada chwila, więc niedługo powinien się obudzić. 

* Pół godz. później *

Szpitalne krzesło mocno zaczęło mnie irytować coraz bardziej kiedy Lewy w końcu otworzył oczy. 
- Witaj wśród żywych.
- Cześć. Dzięki stary. Za wszystko. 
- Nie ma sprawy, ale teraz twoje problemy są moimi więc jesteś zmuszony opowiedzieć mi wszystko. Tylko bez ściemy i tajemnic. 
- Jasne, ale pod jednym warunkiem ? 
- Mhm . . . - odparłem zaintrygowany. 
- Zeswatasz mnie z tą laską z parkingu.
- Ale, ale ... jak ty ? Co ?!
- Hahahaha. Spokojnie. Żartowałem, ale żeby tak wykorzystywać nie przytomnego przyjaciela do podrywu? Mogłem się tego po tobie spodziewać. - zaśmiałem się po czym lekko trąciłem jego bark, dając mu przysłowiowego kuksańca. 
- Z tego, co teraz powiedziałeś wywnioskowałem, że przytomny to ty byłeś. - wystawiłem mu język. - Widać, że ci się już polepszyło. - powiedziałem przez śmiech i zmierzwiłem jego brązową czuprynę.


***
No i część Zayna dodana. Mam nadzieję, że wam się spodoba, mi osobiście podoba się bardzo, jeszcze w tle z Skillet - Monster. Osobiście uwielbiam takie mocne brzmienia, więc zapewne będzie ich więcej tutaj. 

1. Wszystkie ANONIMKI się podpisują. 
2.Kolejny rozdział jak będzie 14 komentarzy. 
3. Przypominam o zakładce '' PYTANIA DO POSTACI '' Będzie mi bardzo miło jak zadacie jakiekolwiek pytanie. Nawet takie banalne jak '' Kiedy będzie następny rozdział ? '' . 

niedziela, 21 lipca 2013

Notka :)

Hej kochane. Wiecie co ? Lubię odpowiadać na wasze pytania w zakładce. Jej. haha. Dobra nie no ogar. Jedna z was a dokładnie Skittles and The Cookie ! uświadomiła mi, że już prawie miesiąc nie dodawałam rozdziału, za co bardzo was przepraszam, ale wakacje, przyjaciele. Nie miałam czasu. Fakt faktem połowę rozdziału mam, a dzisiaj spięłam dupę i bez kompa w zeszycie dokończyłam perspektywę Zayna. I teraz moje pytanie. Czekacie jeszcze na perspektywę Ady, czy dodać to co mam, a tą dwójkę po prostu podzielić na dwa rozdziały. Piszcie w komach. Kocham was i więcej pytań. Jest mi niezmiernie miło, jak mogę wam odpisać. ♥

Banaan .

wtorek, 18 czerwca 2013

016


Ostatnie dni spędzałam w towarzystwie chłopaków. Od kiedy Blu zniósł mnie do salonu, na cały dzień zalegałam na kanapie i dopiero pod wieczór z pomocą chłopców wracałam do ciepłego łóżka. Faszerowana mnóstwem przeróżnych leków wracałam bardzo powoli do sił i mówiąc powoli mam na myśli wolniej niż żółwie tępo. Blu i Nick pod nadzorem Izabell sprawowali nade mną opiekę i muszę przyznać, że matkowanie jak najbardziej im wychodzi. Razem z Blu uciekamy przed rosołem Nicka i prawie codziennie wpierdzielamy naleśniki. Leżałam właśnie na kanapie z kubkiem parującej herbaty i myślami pobiegłam do szkoły. Nie wiem czemu właśnie wchodząc na temat '' szkoła '' pomyślałam o Zaynie i o tym dlaczego jeszcze nie wparował mi tu z pyskiem krzycząc ,że zaniedbuję próby. Dziwne. . Myślałam jeszcze o piosence , którą mieliśmy zaśpiewać, ale kiedy tylko zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie '' nasz '' duet na scenie poczułam coś gorącego na moim brzuchu. Zerwałam się i dopiero wtedy zorientowałam się,że Nick wylał na mnie herbatę. Gorąca ciecz wędrowała po moim ciele.
- Kretynie patrz co zrobiłeś ! - wydarł się Blu i w mgnieniu oka do mnie podbiegł.Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem dostrzegając w jego oczach przerażenie.
- Spokojnie. - powiedziałam i ręką odciągnęłam mokrą koszulkę od ciała. - Nick przynieś mi jakąś koszulkę na przebranie, a ty roztrzepańcu idź po ręcznik papierowy i wytrzyj podłogę.- wydałam polecenia, spuściłam nogi na ziemię i podtrzymując się wszystkiego co tylko było pod ręką poczłapałam do łazienki. Kiedy już tam dotarłam oparłam się o umywalkę, bo zakręciło mi się w głowie. Spojrzałam w lusterko i dostrzegłam bladą twarz, oczy bez blasku i rozczochrane włosy.
- Przecież nie dam się jakiemuś przeziębieniu. - mruknęłam zła na siebie, że muszę oglądać się w takim stanie. Szybko, za szybko postawiłam się do pionu wywołując kolejne zawroty głowy. Z szafki wyciągnęłam szczotkę i nawet znalazłam jakiś tusz do rzęs. Było trudno, ale w końcu doprowadziłam się do stanu,  w którym patrząc w lusterko nie przeszkadzał mi mój widok. Opanowując zawroty głowy powróciłam do salonu,  a chwilę potem przybiegł Nicki.
- Masz, nie mogłem znaleźć żadnej. Ta może być ? - spytał i wręczył mi kolorową koszulkę. Spojrzałam na nią, potem na chłopaka jeszcze raz na nią i na Nicka.
- Coś nie tak ?
- Nie. Lepiej nie umiałeś wybrać. - uśmiechnęłam się blado i przebrałam się w podkoszulek z napisem : '' Jebie mnie wszystko. Mam wspaniałych przyjaciół ♥ ''

- Ej mała no chodź.- krzyknęła przejęta rudowłosa dziewczyna i pociągnęła szatynkę za sobą. Ta druga zmęczona jęknęła tylko cicho i dała się poprowadzić przyjaciółce.
- A tak właściwie to gdzie idziemy ? - spytała ciągnięta w nieznanym kierunku piętnastolatka. Teraz już właściwie biegły przedzierając się przez tłumy ściśniętych w jednym miejscu ludzi. Były na targu.
- Oj cicho za dużo gadasz. - odpowiedziała Ruda.
- No ale . . . - nie dokończyła. 
- Cicho. 
- Rudzielcu ty a spieprzaj !
- No dobra mów gołodupcu.
- Chciałam tylko zapytać gdzie chłopcy ?
- Przy sprzęcie . . Już wszystko wiesz ? Dobra to nie mów teraz nic. - teraz już żadna z nich się nie odezwała, a ciszę i zgiełk wokół nich przerywało tylko ich przyśpieszone bicie serca. Taka chwila była warta zapamiętania. Nagle stanęły przed straganem jednej z handlujących pań.
- Patrz Ad. Świetna nie ?  Najlepszego ! - krzyknęła dziewczyna o ognisto rudych włosach i rzuciła się na przyjaciółkę wręczając jej koszulkę w dłonie.
- Myślałam, że zapomnieliście ! - teraz krzyknęła jubilatka, a jej oczy się zaszkliły.
- My ? Zapomnieć ? No co ty ? - nagle spomiędzy straganów wyszli pozostali i zaczęli się ściskać życząc dziewczynie Wszystkiego Najlepszego !

Przygładziłam koszulkę. Nadal świetnie leżała pomimo upływu tak długiego czasu. Zamyśliłam się i znowu pozwoliłam wspomnieniom wkraść się do mojej głowy.
- Haloo ! Ziemia do Ad ! - machał mi ręką przed oczami Blu.
- Jestem. - zaśmiałam się lekko. - Dostałam ją od Nich.- wyjaśniłam pośpiesznie i z powrotem usiadłam na kanapie.
- Przepraszam . . nie wiedziałem. - zaczął się tłumaczyć chłopak.
- Nie szkodzi. Właściwie powinnam ci podziękować. Myślałam, że ją zgubiłam. - wyciągnęłam ręce by przytulić chłopaka. Nagle do pomieszczenia wparował Blu .
- Dostałem SMS'a od Nathana. Wyścig za dwa dni. Jeśli się nie zjawisz, przegrasz walkowerem.
- Kurwa. Teraz ? - zapytałam sama siebie i poprosiłam chłopaka żeby przyniósł mi laptopa. - Ten skurwysyn zrobił to specjalnie, pewnie dowiedział się że jestem chora. Ale jak chce się tak bawić to proszę bardzo. Panowie szykuje się wyścig do wygrania.
- Masz. - przede mną znalazł się czerwony laptop z przeróżnymi naklejkami. Wcisnęłam ikonkę przeglądarki i weszłam na portal coś ala allegro. Wpisałam w przeglądarkę opis mojej nowej zdobyczy i zaczęłam przeglądać katalog. Od razu moją uwagę przykuł ten samochód. Świetnie pasował by do mojej pokaźnej kolekcji. Pomyślałam, ale nie byłam do końca przekonana czy to jest to czego szukam. Nathan znał już wszystkie moje samochody, więc musiałam go zaskoczyć. Chciałam go zaskoczyć.  Postanowiłam, że jeszcze czegoś poszukam,  a najlepszych doradców mam przy sobie. Ostatecznie zdecydowałam się na ten samochód i ten. Czarny sportowy wóz przemawiał do mnie, a ja nie mogłam mu odmówić.
'' Zayn ''
Siedziałem z Leo już dobre kilka godzin w barze. Nie spieszyło nam się nigdzie tym bardziej, że przyszedł czas na zwierzenia. Wiele się zmieniło od naszego ostatniego spotkania. 
- Barman! - krzyknąłem. - Jeszcze raz to samo.- powiedziałem do chłopaka za barem i z powrotem odwróciłem się do bruneta. Ku mojemu zdziwieniu nie było go tam. Pomyślałem, że poszedł do łazienki, ale kiedy minęło 20 min, a jego dalej nie było zacząłem się martwić. Poszedłem w kierunku toalet, ale nie znalazłem go tam. Moją uwagę przykuły krzyki dochodzące jakby z pokoju kierownika. Przystawiłem ucho do drewnianych drzwi i starałem się wyłapać choć strzępek rozmowy. 
- Oddawaj szmal, albo po tobie !- grupy głos warknął, a następnie było słychać tylko jęk. 
- Przestań. . oddam . . . oddam . . wszystko. - ten głos. To był Leo, chłopak ledwo łapał oddech.
- Zamknij się. To ja tu wydaję rozkazy. . - nie słyszałem co mówił dalej, bo w jednej chwili podjąłem decyzję. Wpadłem do pomieszczenia i nie patrząc gdzie wymierzyłem cios. W pokoju było więcej gości niż się spodziewałem, przez co lekko zostałem zbity z tropu. Rąbnąłem tego co przytrzymywał Li i pomogłem wstać chłopakowi. Chwila nieuwagi i ktoś kopnął mnie w plecy. Jęknąłem i na tyle ile było to możliwe szybko wyprostowałem się. 
- Pożałujesz tego. - syknąłem. 
Już nie byłem sobą. Stałem się Zaynem. Zaynem sprzed roku. 
***
No i to taka skromna część którą wam tutaj dodaję. Hmm . . . wiecie co ? Podoba mi się nawet. Jeśli chcecie więcej to komentujcie. Kocham was . . xx

Pytanie od autora :
Lubicie Zayna jak zachowywał się do tej pory ? Czy Bad Boya którym może na wasze prośby się stanie ? 
Jak myślicie co wymyśli Ada ? I co skrywa jeszcze ta dziewczyna mówiąc ''  Świetnie pasowałby do mojej pokaźnej kolekcji '' . ? 
PS. PRZYPOMINAM O KONKURSIE. 
( CHYBA GO ANULUJĘ )

1. Wszystkie ANONIMKI się podpisują. 
2.Kolejny rozdział jak będzie 14 komentarzy. 
3. Przypominam o zakładce '' PYTANIA DO POSTACI '' Będzie mi bardzo miło jak zadacie jakiekolwiek pytanie. Nawet takie banalne jak '' Kiedy będzie następny rozdział ? '' . 



sobota, 15 czerwca 2013

Ej Dziewczęta !

Co z konkursem ? Narazie zgłosiła się tylko jedna osoba, a jak pytałam to chyba nawet cztery. : ( Zauważyłam też że coraz mniej wchodzicie na bloga. Zdaję sobie sprawę z tego, że to przez brak roazdziału, no ale zdaję teraz w szkole z różnych przedmiotów i nie mam za bardzo czasu. W pon. mam ostatnie zdawki, więc od wtorku biorę się za pisanie. Dajcie mi te kilka dni. Pozdrawiam i zapraszam na mojego drugiego bloga. W zakładkach u góry macie linka. Na nim też pojawi się coś nowego dopiero po zdawaniu. Trzymajcie się . xx Banaan .

piątek, 7 czerwca 2013

sobota, 25 maja 2013

K O N K U R S !

Na wstępie chcę podziękować wszystkim osobom , które się zgłosiły .
( UWAGA ! Cały czas możecie się zgłaszać)
No właśnie, cały czas możecie się zgłaszać, po prostu wysyłając pracę konkursową pod tym postem ( w komentarzu ). 
Praca Konkursowa : Jednopart z One Direction ( może to być z jednym członkiem lub dwoma , nie muszą być wszyscy ) Tematyka dowolna z tym, że jeśli będą tam sceny +18 musicie to zaznaczyć. np. na początku pracy.

No to chyba tyle . . jeśli o czymś zapomniałam piszcie pod postem, albo w zakładce '' Pytania do postaci ''. Pozdrawiam Banaan . xx

Ps. Debil ja zapomniałam do kiedy można wysyłać prace. No więc jednoparty możecie wysyłać do

15.06.2013r. :)

czwartek, 23 maja 2013

Robimy KONKURS ?

No siemka lejdis ! To jak robimy konkursik ? Zgłaszać się, a jak będzie więcej niż 1 osóbka to napiszę wam szczegóły. Kochaam.  Rozdział za 13 komentarzy . ♥

czwartek, 16 maja 2013

015

  *Muzyka*

- To co trzeba to uczcić nie ? Mam namiary na świetnego gościa . Nowicjusz , ale sprawdzony . To jak ? Idziesz ? Będzie jak za dawnych czasów. - spojrzałem na niego nie pewnie. Chłopak nie wiedział ile wydarzyło się przez ten rok . I . . i niech tak zostanie. Byłem rozdarty , bo z jednej strony chciałem odzyskać choć w połowie dawne życie , a z drugiej bo obiecałem sobie , że skończę z tym świństwem raz na zawsze  . . .

- Wiesz, chyba jednak nie skorzystam. - zmieszałem się.
- E no co ty tylko mi nie mów,że z tym skończyłeś.- powiedział pewnym siebie głosem, cicho się naśmiewając z wypowiedzianych przez siebie słów. - No bo nie skończyłeś nie ? - w jednym momencie widząc moją reakcję przestał się śmiać i z niedowierzaniem zapytał mnie o coś tak banalnego, a ja mimo to nie umiałem odpowiedzieć. Wielka gula w gardle nie dała mi możliwości do wypowiedzenia jakiego  kolwiek słowa, ręce zaczęły się pocić, a na twarzy pojawił się grymas.
- To długa historia. - wyszeptałem z trudnością i spuściłem głowę
- Mam czas. Skoczymy na piwo, człowieku co się z tobą stało ? 
- Wiesz . . to skomplikowane. - wyznałem mu prawdę, a mimo to on tu dalej stoi i chce wiedzieć więcej. On naprawdę chce wiedzieć co robiłem przez ten rok. Przez cholernie długi rok, kiedy robiłem ze swoim życiem straszne rzeczy, nie dbając o siebie, zapuszczałem się w najgorszą dżunglę nie chcąc z niej wychodzić. 
- Zayn . . wszystko ok ? Stary, ja też nie miałem łatwo, ale widzę, że z tobą jest jeszcze gorzej. - na te słowa lekko się uśmiechnąłem. Dobrze wiedziałem, że wyglądam jak zombie. Żyję tak jakbym nie żył. - To co ? Ja powiem w jakie gówno się wpakowałem, a ty chociaż poudajesz, że wszystko gra. - teraz to już cicho się zaśmiałem. Nie było szans, żeby coś mogło się ukryć przed tym debilem.
- No i tak ma być. To twoje auto ? - nie czekając na odpowiedź wpakował się do samochodu. - Pamiętaj mnie tak łatwo nie da się zbyć . - pokręciłem głową. Prawdę mówiąc cieszyłem się, że mogę z nim porozmawiać, że on jest właśnie osobą, która odnalazła mnie w Londynie. Prawdziwy kumpel.
'' Dwa dni później ''
'' Blu ''
Siedzieliśmy na stołówce ( czyt. ja, Danny i Nick ). Nie wiem czemu, ale nie było z nami Ady. Dziwne nie ma jej już dwa dni . . Jeszcze dziwniejsze było to, że nie wysłała, żadnego SMS'a i nie pojawiła się na wczorajszym rajdzie. Oczywiście Nicki ten mój wrażliwiec już kilka razy namawiał mnie,żebyśmy do niej pojechali, ale jakoś nie widziałem potrzeby. Przecież gdyby coś się stało, zadzwoniła by nie ? . Strasznie burczało mi w brzuchu, a od kiedy odebrałem swój lunch marzyłem tylko o tym, żeby coś zjeść. Podniosłem kanapkę do ust i już miałem zatopić w niej zęby, kiedy podeszła do nas dyrektorka.
- Blu . . Nick możemy porozmawiać ? Czekam na was w moim gabinecie za 15 min. - powiedziała i jak gdyby nigdy nic poszła sobie. Bez żadnego słowa wyjaśnienia. Spojrzałem wymownie na Ni.
- No co ? Nic nie zrobiłem ! . . . przynajmniej dzisiaj. - zaczął się tłumaczyć .
- Przynajmniej . . - skwitowałem i zabrałem się za obiad. 
'' około 11 - 13 min. później ''
- Blu no rusz dupę ! - kolejny jęk szatyna.
- Jeju, nie pali się dobra ? Weź wyluzuj. - Minęliśmy zakręt. Brat, do którego nawiasem mówiąc nie wiem czy mam się przyznawać popchnął drewniane drzwi odgradzające nas od gwaru na korytarzu. Już na wejściu sekretarka poinformowała nas, że możemy wejść. Kiwnąłem jej głową i przeszedłem przez wąski korytarz. Po otwarciu mahoniowych drzwi przywitały nas beżowe ściany i zapach świeżo mielonej kawy. Przy biurku w swoim miękkim ( pewnie zapytacie skąd to wiem, odpowiedź jest prosta ! No co kiedyś go wypróbowałem w celach rzecz jasna, czysto naukowych, ale może dla waszego bezpieczeństwa nie zagłębiajmy się w szczegóły ) fotelu siedziała Izabell sącząc wcześniej wspomniany napój ( tak sądzę ) z niebieskiej filiżanki.
- Dobrze, że przyszliście mam do was sprawę. No co tak stoicie ? Siadajcie, nie gryzę - zaśmiała się. Ona zawsze była spoko, tylko w którym momencie ja tak zacząłem myśleć ? Jeju, aż sam się boję jakie myśli chodzą mi po głowie. Westchnąłem co nie omieszkało się uwadze zgromadzonych w gabinecie.
- A więc . . - zaczęła . - Jak sami zdążyliście zauważyć Ady nie ma już dwa dni w szkole. Przez ten czas nie dała znaku życia o sobie, a waszą misją ma być sprawdzenie czy wszystko u niej okey. Zostaniecie zwolnieni z lekcji, a jeśli to coś poważnego macie dać mi znać. Jasne ? - kiwnęliśmy oboje głowami i zadowoleni z takiego obrotu sprawy pożegnaliśmy dyrektorkę. Zaraz po wyjściu dopadł mnie Nick.
- A mówiłem, żeby do niej jechać ? 
- Mówiłem , mówiłem.  - przewróciłem oczami i ruszyłem chodnikiem w stronę domu Ad. 
'' 10 min. , trzy jęknięcia Nicka i wdepnięcie w gumę na chodniku później ''
Podeszliśmy do drzwi wejściowych, ku naszemu zdziwieniu były zamknięte ? Nigdy jeszcze nam się to nie zdarzyło, ale spokojnie panie i panowie jesteśmy dobrze przeszkoleni. 
- Trzeba wyłączyć alarm, bo inaczej zacznie wyć. 
- No co ty nie powiesz. - odezwał się mój przemądrzały braciszek.
- To ja idę, jak się drzwi otworzą to je łap i nie zatrzaskuj bo wtedy po nas. - powiedziałem i wchodząc między żywopłot podszedłem do lewej strony domu, gdzie znajdowała się tajemnicza skrzyneczka, a w niej coś na podobieństwo małego komputera. Wstukałem hasło, żeby się zalogować na profil Ady i wpisałem ciąg cyfr, które dziewczyna zwykła zwać podwójnym zabezpieczeniem. Co jak co, ale alarm był świetny. Nie raz, nie dwa próbowałem się do niego podłączyć i nic. Okienko w które został wpisany kod zaświeciło się na zielono co utwierdziło mnie tylko w tym, że drzwi zostały otworzone. Wylogowałem się zamykając system i powłócząc nogami wróciłem przed drzwi frontowe, ale nikogo tam nie było. Pociągnąłem za klamkę, a tu nic. Zamknięte. Z racji tego, że  dół był praktycznie cały oszklony zajrzałem do wnętrza domu, a tam co widzę ? Nick rozłożony na kanapie i oglądający jakąś durną kreskówkę . W jednym momencie wszystko się we mnie zagotowało. Wyciągnąłem telefon i nawiązałem połączenie z tym debilem. Czując wibrację chłopak dalej wpatrzony w ekran plazmy bez patrzenia na ekran odebrał telefon. 
- Halo ? 
- Przygłupie ty tylko udajesz takiego głupiego czy serio taki jesteś ? - krzyknąłem tak głośno, że chłopak zerwał się z kanapy.
- Co ? Zaraz, gdzie jesteś ? 
- A jak ci się wydaje matole ? Rusz dupę i otwórz mi drzwi. - znowu się wydarłem i zakończyłem połączenie. Chłopak zdezorientowany stał na środku salonu i nad czymś myślał . Postał tak jeszcze z 5 min. po czym zrobił rasowego facepalma i uderzając się z otwartej ręki w czoło w końcu raczył ruszyć te swoje cztery litery .
- Dłużej się nie dało ? - fuknąłem i omijając go skierowałem się w stronę schodów. Podszedłem do drzwi prowadzących do pokoju Ady i cicho w nie zapukałem. Kiedy po 5 min. nie doczekałem się jakiejkolwiek odpowiedzi postanowiłem sprawdzić czy są otwarte. Chłodna, metalowa klamka cicho zaskrzypiała, ale uległa ciężarowi mojej dłoni. Wszedłem do środka pokoju i się przeraziłem. Pełno porozrzucanych chusteczek dookoła.
- Ada ? - zapytałem,  bo nigdzie nie było dziewczyny.
- Tu jestem. - wychrypiał cicho jakiś głos w tym samym momencie, w którym pościel na łóżku lekko się poruszyła.
- Jeju ! Co się stało ? - do pokoju wpadł Nick.
- Nic. - odpowiedziała Ada - Chora . . Apsiiik. jestem.
- Biedaku. Zaraz ci coś ugotuję . - powiedział śmiertelnie poważny Ni, a ja i Ad wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dzięki, że jesteście. - wychrypiała i z powrotem zanurkowała pod pierzyną .Sprawdziłem czy jest dobrze przykryta i usiadłem na łóżku. Posłałem wymowne spojrzenie bratu, a ten tylko wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju posyłając dziewczynie promienny uśmiech. Co jak co, ale to ja byłem tym od pocieszania i lepiej, żeby tak zostało.
- No chodź. - wyciągnąłem ręce, w kierunku Ad , na co ona podkuliła nogi pod brodę i wtuliła się we mnie całym swoim drobnym ciałkiem.
- Oni . . oni  . . czułam . . - powiedziała i momentalnie zaczęła płakać.
- Ciii . . Już dobrze. - pogładziłem ją po głowie i mocniej objąłem. - Wiesz co ja bym tam nie ufał rosołowi Nicka, ale ja za to robię świetne naleśniki. Chodź pomogę ci zejść na dół. - wyswobodziłem się z uścisku i pociągnąłem ją za sobą zrzucając przy tym kołdrę. Opatuliłem ją kocem.
- Wskakuj ! Baran Blu zawsze do usług ! - krzyknąłem wywołując tym samym uśmiech na jej twarzy. - No i tak ma być ! - dodałem na co cicho dziewczyna wyszeptała mi do ucha '' dziękuję ''.
***
Hej ! Przepraszam dopadły mnie wyrzuty sumienia i postanowiłam spiąć dupę i dodać to co miałam napisane. Rozdział to, to nie jest . Raczej coś co go przypomina. Także z góry za niego przepraszam. Od teraz zawsze pod rozdziałem będę zamieszczać regulamin o taki jak ten :

1. Wszystkie ANONIMKI się podpisują.
2. Kolejny rozdział jak będzie 13 komentarzy.
3. Przypominam o zakładce '' Pytania do postaci ''.Możecie też zadawać mi pytania , nawet tak banalne jak np. '' Kiedy nast. rozdział ? ''.

A teraz jeszcze pytania odnoście rozdziału !
1. Co wyniknie z znajomości Zayna z Leo ?
2. Mam ochotę zrobić konkurs . Co wy na to ? Piszcie ile było by chętnych.   
Pozdrawiam i do nastepnego . Banaan . xx 


niedziela, 12 maja 2013

Kochane . . .

Rozdział dodam niebawem , dziękuję za 13 komentarzy , narazie nie mam go napisanego, a czeka mnie jutro spr. z biologi niby powinnam się uczyć , ale cały czas myślę  co napiszę w kolejnym rozdziale. Jutro wezmę się za realizację tych planów . Przepraszam za opóźnienie . xx

wtorek, 30 kwietnia 2013

Weekend Majowy ♥

Hej kochane ! Z racji tego , że zbliża się weekend majowy , a ja wyjeżdżam w góry i mnie nie będzie ROZDZIAŁ nawet po uzbieraniu określonej liczby komentarzy nie zostanie napisany. Po prostu nie będę miała możliwości go dodać . Wracam gdzieś koło soboty , ale w niedzielę znowu mam komunię dlatego czas pewnie będę mieć dopiero gdzieś koło poniedziałku , wtorku, wszystko zależy od ilości nauki w szkole. Same dobrze wiecie czerwiec zbliża się wielkimi krokami , a tu trzeba trochę pozdawać. Także trzymajcie się cieplutko, korzystajcie z pięknej pogody ,bo ma być bardzo gorąco i wypoczywajcie . Pozdrawiam . Banaan . ; D . ♥

niedziela, 28 kwietnia 2013

014

 *Muzyka*

Rodzimy się by umrzeć . Tylko jaki w tym sens skoro  na świecie jesteś sam. Nie masz po co żyć i dla kogo . Bóg jednak daje takim osobom życie , po to by mogły je zmienić , by choć na chwilę poczuły się szczęśliwe i kiedy już właśnie takie są , coś się psuje nieodwracalnie . Taki los tych co byli smutni , a stali się szczęśliwi , nie mieli nikogo , a zostali obsypani masą przyjaciół. Wierzysz w to ? Bo ja nie . Wierzę w to , że przy życiu trzyma nas powietrze i jakaś niewidzialna nić , która mimo wszystko nie daje się zerwać . Kiedy upadamy to ona ostatecznie nas łapie i znowu uczy. Uczy jak latać. Mówi się , że przyjaciele to anioły , które podtrzymują nas , kiedy nasze skrzydła zapomną jak latać . Tylko co wtedy kiedy zapominasz tej sztuki , a nie masz nikogo kto by ci o niej przypomniał ? Wtedy  . . zdajesz sobie sprawę że nic na świecie nie jest sprawiedliwe , a już na pewno nie świat , w którym chcesz żyć . Ba ! Ale jak żyć . Beztrosko z uśmiechem na twarzy ? Tak. To twoje marzenie szkoda tylko , że musisz w końcu przejrzeć na oczy . Możesz liczyć wyłącznie na siebie. Ktoś inny może odejść. Zostawić cię . 
Zostawić cię .
Zostawić cię .
Zostawić cię . 
Zostawić cię . 
Zostawić cię . 
Zostawić . . zostawić , zostawić . Samą .

Obudziłam się cała zalana potem. Obtarłam rękawem bluzki mokre czoło i automatycznie chwyciłam się za głowę. Potarłam bolące miejsce , ale to nie uśmierzyło bólu. Czułam się jakby ktoś wbijał mi w skroń szpilki , tak samo było z gardłem. Próbowałam zaczerpnąć powietrza , ale zatkany nos nie pozwolił mi na to. Wstałam , ale szybko tego pożałowałam. Zawrót głosy  powalił mnie z powrotem na łóżko. Kiedy już mdłości zniknęły , wykonałam kolejną próbę doczołgania się do łazienki. Oparłam się ręką o stolik nocny i kładąc jedną stopę na podłodze próbowałam utrzymać równowagę . Udało się . Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Podpuchnięte, zaszklone oczy i zaczerwieniony nos. Różowe policzki , potargane włosy. Niecodzienny obraz. Jedną ręką dotknęłam gorącego czoła , a drugą w dalszym ciągu podpierałam się o umywalkę bojąc się , że w każdej chwili stracę równowagę . Mam gorączkę . Stwierdziłam dosłownie po paru sekundach. Obmyłam twarz i zmoczyłam ręcznik zimną wodą . Z kompresem na głowie wróciłam do łóżka. Zasnęłam. 
'' Zayn ''
Tej nocy nie spałem dobrze , wręcz przeciwnie. Myślałem , że winę za moje wiercenie w łóżku ponosi pełnia. Zazwyczaj to przez nią nie mogę spać. Wstałem na szczęście nie tak bardzo zmęczony i poszedłem do kuchni. Otwarte okno pozwoliło wiatrowi wedrzeć się do środka. Zamknąłem je czym prędzej i postawiłem wodę na herbatę. Usiadłem na krześle i przyglądałem się kroplą deszczu spływającym po oknie. Pada . . . świetnie zapowiada się ten dzień. A może by tak nie iść do szkoły ? Nie . Dzisiaj próba z Adą , jeszcze się tylko wkurzy , że nie przyszedłem . Z rozmyśleń wyrwał mnie głos gwizdka sygnalizujący , że woda już się ugotowała. Zalałem wrzątkiem malinową herbatę i czekałem , aż z torebki wydobędzie się aromat. W między czasie zajrzałem do lodówki , ale świeciła pustkami. Miałem iść wczoraj na zakupy. Trudno. Ubrałem się , dokończyłem pić herbatę i ruszyłem do garażu. Moim celem była teraz nie szkoła , a przytulna kafejka na rogu , gdzie robią pyszne naleśniki. Zakupami będę się martwił potem. Wyszedłem na zewnątrz , bo przypomniałem sobie , że nie schowałem auta , ale jakie było moje zdziwienie gdy zauważyłem , że samochód Ad dalej stoi w garażu. Pewnie jak zwykle ominie historię . Przekonywałem sam siebie , ale w gruncie rzeczy byłem ciekawy dlaczego jeszcze nie ma u niej tych jej kolegów. Zawsze przychodzili 15 min. przed pierwszym dzwonkiem i razem jechali do szkoły. Postanowiłem jednak , że nie będę zajmował się tą jakże '' ciekawą '' sprawą i wsiadłem do samochodu. Może ona też nie idzie do szkoły ? Przemknęło mi przez głowę . Nie ma co , już by przecież wyjeżdżała. A z resztą . . nie zależy mi na jej zdaniu. Nie idę do tej budy. Mam dość . Na kolejny rok mnie nie zostawi , bo oceny mam dobre więc nie ma potrzeby zajmować sobie miejsca w głowie czymś takim o nazwie '' szkoła ''. Dojechałem do kawiarenki akurat jak jedna z właścicielek ją otwierała. Przywitałem się z nią moim firmowym uśmiechem i zająłem stolik przy ścianie , tak w kącie , żeby nikt mi nie przeszkadzał. O tej porze przychodzi tu masa elegancików z teczkami. Czekając na kogoś popijają kawkę z odtłuszczonym mlekiem i zerkają co chwila na zegarek. Jakby chwalili się nimi . Przychodzą też wypudrowane panie, które nie chcą narażać swoich tipsów kupują gotowe śniadania dla swoich dzieci , mężów. Kto ich tam wie dla kogo jeszcze. Zamówiłem jak zwykle naleśniki z syropem klonowym jedne , a drugie z bitą śmietaną i truskawkami do tego kolejna porcja malinowej herbaty w kubku w kropki. Jane jedna z kelnerek przyniosła mi gazetę i słodko się uśmiechając sprawdziła czy nie potrzeba mi czegoś jeszcze , ale na to pytanie sam nie potrafiłem podać odpowiedzi . No bo czego ja tak naprawdę chcę ? No właśnie. Ja nie wiem . Westchnąłem ciężko i odpowiedziałem , że nie potrzebuję niczego. Dziewczyna posłała mi niewymuszony uśmiech i zniknęła za ladą . Siedziałem już dobrą godzinę w restauracji i spokojnie patrzyłem na śpieszących się ludzi. Nie zazdrościłem im. Osobiście nie lubię żyć w pośpiechu , a wszystko co zrobię szybko jest nieudane. Podparłem głowę ręką , kiedy zagwizdał po raz kolejny dzwonek przy drzwiach. Zamknąłem oczy , a w myślach starałem się opisać osobę która właśnie odwiedziła lokal. Świetna zabawa  . . No dobra kogo ja próbuję oszukać ? No właśnie. To głupie . Dopiłem zimny napój i rzucając banknot na stół wybiegłem na deszcz . Postawiłem kołnierzyk skórzanej kurtki i garbiąc się schroniłem się w samochodzie . Dokąd teraz ? W końcu dopadło mnie to pytanie, a ja chcąc znaleźć na nie odpowiedz , albo przynajmniej próbując to zrobić musiałem strasznie wytężyć umysł, bo zupełnie nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Nagle w lusterku wstecznym zobaczyłem chłopaka całkiem podobnego do Leo , kumpel z dawniej szkoły. Nie wierzę , żeby to był on , ale pod wpływem chwili byłem już na zewnątrz i biegłem w stronę chłopaka.
- Leo ! - krzyknąłem . - Li ! - chłopak odwrócił się w moją stronę i w momencie kiedy spojrzał na moją twarz zagościł na jego buzi radosny uśmiech .
- Jeju Zayn . Stary co ty tutaj robisz ? - spytał .
- No . Ja mógłbym zapytać o to samo . - uśmiechnąłem się .
- To co trzeba to uczcić nie ? Mam namiary na świetnego gościa . Nowicjusz , ale sprawdzony . To jak ? Idziesz ? Będzie jak za dawnych czasów. - spojrzałem na niego nie pewnie. Chłopak nie wiedział ile wydarzyło się przez ten rok . I . . i niech tak zostanie. Byłem rozdarty , bo z jednej strony chciałem odzyskać choć w połowie dawne życie , a z drugiej bo obiecałem sobie , że skończę z tym świństwem raz na zawsze  . . .
***
Hej kochane ! Postanowiłam dodać kolejny . Niezmiernie mnie cieszy , że liczba obserwatorów wzrasta. Mam kilka spraw do was . No więc :
1. Proszę o to by wszystkie ANONIMKI się podpisywały.
2. Następny rozdział jak będzie 12 komentarzy.
3. Zakładka '' Pytania do postaci '' nie zostaje usunięta . Pytajcie ! Pytajcie nawet jak chcecie wiedzieć kiedy będzie kolejny rozdział . : ) Będzie mi bardzo miło. 
4 . Dodawać muzykę do rozdziałów ? 
No to by było chyba tyle. A no i jak myślicie ?

Co zrobi Zayn ? Skorzysta z propozycji dawnego przyjaciela, czy nie ? - Piszcie co o tym sądzicie . Pozdrawiam . Banaan . xx 


   

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział ?

No hej kochane ! Jak tam wam mijają kolejne słoneczne , gorące dni ? Mi jako tako , ale nie narzekam . Piszę do was , bo chcę zapytać czy '' Macie ochotę na rozdzialik ? '' haha . Pytanie dość spontaniczne . heuheuheue . No właśnie , ale jest jedno '' ale '' . Komentarzy brakuje jak na złość . Umówmy się , że jeszcze 8 komentarzy i wstawię wam to co stworzyłam a raczej wybazgroliłam w chwili wolnego czasu. Pozdrawiam . Pamiętajcie o zasadzie . Kocham was . xx . 

Banaan . < 33

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

013

'' Zayn ''
Nie wiem czemu , ale nie miałem ochoty na tą całą '' wojnę '' . Śmiech nie jest dla mnie . Ja . . wstyd mi się przyznać do tego , ale chyba zapomniałem co to śmiech . Wyszedłem przybity z sali i wycierając ręce w spodnie usiadłem na parapecie . Przez nieszczelne okna do wnętrza dostawał się wiatr , przez co słychać było świsty tworzące przyjemną melodię w tej okropnej ciszy , która nagle została przerwana przez Adę . Dziewczyna jak poparzona wybiegła z sali. Przez ten ułamek sekundy dostrzegłem tylko jej spanikowaną twarz i cisnące się do oczu łzy. Co jest ? Pytałem sam siebie. W jednej chwili poczułem silną potrzebę pójścia za nią . Co mną kieruje ? Czego to COŚ nie pozwoli mi tak po prostu odczepić od niej ? Czemu za każdym razem . . kiedy ją spotykam czuję chęć zatrzymania się koło niej i przebywania w jej towarzystwie tak długo jak to tylko możliwe ? NIE ! KONIEC ! STOP ! NIE MOŻESZ ! Chciałem krzyknąć w myślach , ale tak nie chcący powiedziałem to na głos. Spanikowany dzieciak , który biegł do mamy popatrzył na mnie z niepokojem i puścił się pędem w stronę drzwi wejściowych . Odwróciłem się do okna , a w szybie ujrzałem swoje odbicie . To nie byłem ja . . to nie ten sam Zayn co rok temu. Gdzie ten chłopak , który miał masę przyjaciół , a jedyne jego zmartwienie to czy i tym razem będzie go boleć szczęka od śmiechu czy może od ciosu '' kolegi ''. Przeraziłem się kiedy dostrzegłem te zmiany . . A CO JEŚLI JUŻ NIGDY NIE BĘDĘ TAKI SAM ? Nagle po szybach zaczęły spływać krople deszczu , a ja postanowiłem , że pójdę do domu. Naciągnąłem kaptur na głowę . Powolnym krokiem , powłócząc nogami wyszedłem z placówki i szarym chodnikiem ruszyłem do domu. Deszcz padał na tyle mocno , że po chwili byłem całkiem mokry do tego dołączył się silny wiatr , który zerwał w powietrze opadnięte liście i pozwolił tańczyć im na wietrze. Zrobiło się zimno , moim ciałem wstrząsały lekkie dreszcze. Mimo to szedłem dalej , aż nagle wiatr przywiał w moją stronę gazetę , którą zostałem uderzony w twarz. Ściągnąłem czasopismo z siebie i rzuciłem nim o ziemię . Przeszedłem przez ulicę i cudem dowlekłem się do drzwi . Tam niemal wpadłem do domu. Kolejna porcja dreszczy. Zacząłem ściągać z siebie ubrania by zaoszczędzić jak najwięcej  ciepła . Kominek rozpalony. Mokre ubrania walnięte w kąt. Woda na herbatę postawiona na kuchence. I co teraz ? Tak , tak . Kolejny wieczór spędzony w towarzystwie mojego przyjaciela . Pana Pilota .
'' Ada ''
Wróciłam do domu cała mokra.Zaświeciłam światło i poszłam nastawić wodę na herbatę. Przebrałam się w jakieś wyrozciągane dresy i podkoszulek i chwyciwszy do ręki parujący kubek usiadłam na parapecie wyścielonym poduszkami wpatrując się tępo w mrok za oknem. Otaczała mnie głucha cisza i przyćmione światło lampki stojącej na stoliku. Wypiłam napój jednym duszkiem parząc się w język . Poczułam silną chęć zrobienia czegoś szalonego. Wbiegłam szybko na górę. Przebrałam się w spodnie ,a z dna szafy wygrzebałam moją nieco małą  koszulkę i czarne converse. Naciągnęłam na głowę czarną czapkę. Hmm . . czegoś brakuje . . A tak ! Makijaż . . Ok. Gotowe . Teraz wyglądam jak stara Ada. No to w drogę !
- Idziecie ze mną ? - mruknęłam niby do siebie . Zbiegłam na dół po schodach. Zamknęłam dom i wybiegłam wprost na  ulewę. Popatrzyłam czy na drodze nic nie jedzie i wybiegłam na sam środek. Deszcz w jednej chwili przemoczył mnie nie pozostawiając na mnie suchej nitki. Wystawiłam twarz i odrzuciłam ręce w tył. Zaczęłam tańczyć jak mała dziewczynka , chlapiąc wodą na wszystkie strony. Nie wiem jak długo tak robiłam , ale nagle z magicznego transu wybiło mnie ostre światło i dźwięk klaksonu. Szybko opamiętałam się i w ostatnim momencie uciekłam przed pędzącą ciężarówką. Zapomniałam ! Przecież wy zawsze czuwacie. Pomyślałam i wbiegłam na trawnik. Przeskakując krzaki i płoty dotarłam do parku. Tam usiadłam na '' mojej ławce '' i oddychając ciężko zo achłysnęłam się wilgotnym powietrzem. Odczekałam chwilę i tak jak nagły powiew wiatru zerwałam się na równe nogi z jeszcze większą prędkością niż wcześniej biegłam teraz w kierunku ramp.
- Proszę , proszę kto tu do nas wpadł . - nagle z za drzewa wyłoniły się jakieś dresy , nie widziałam ich twarzy , ale ten głos to poznałabym wszędzie .
- Odpieprz się Mark.
- No co mała ? Może się zabawimy ?
- A masz dragi ?
- Nie.
- To zjeżdżaj . - wysyczałam i powolnym krokiem wycofałam się do wyjścia . Mark krzyczał coś jeszcze za mną , ale ja nie miałam powodu , żeby zrobić mu tą przyjemność i się odwrócić . Przeklęłam pod nosem i wykonawszy słynny gest paluszkiem ruszyłam w drogę do domu. Nagła ochota , żeby rozwalić coś nie dawała mi spokoju już od 5 min. Wielokrotnie przechodziłam koło doniczek z kwiatkami , ale ostatecznie moją rolę przykuł metalowy pojemnik na śmieci . Podeszłam do kosza i z całej siły kopnęłam w niego . Ulga . Trzy oddechy . Kilka metrów pokonane truchtem i kolejny śmietnik. Uczucie radości. Zgrzyt . Radiowóz . Schowałam się za krzakami . Z domu obok wyszedł jakiś mężczyzna w szlafroku. Policjanci zapisali coś w notesie i odjechali. Wyszłam powoli zza krzaków . Ulicę oświetlało tylko słabe światło latarni. Szłam powłócząc nogami potykając się o najmniejszą przeszkodę.
- Brakuje mi was . - szepnęłam i zamknęłam za sobą drzwi .
***
Krótki wiem , ale napisałam tyle i uznałam , że zakończyłam w odpowiednim momencie . Podkład muzyczny ? Jak najbardziej tylko do tego rozdziału nie miałam czasu dodać . Od następnego muzyka będzie . Przypominam o zakładce '' Pytania do postaci ''. 
Jeśli chodzi o kolejny rozdział będzie on zdecydowanie dłuższy i może koło piątku zależy jak będzie z komentarzami , bo muszę napisać rozdział też na drugiego bloga . Pozdrawiam . Do następnego . Przepraszam za ten rozdział . Trzymajcie się . xx



niedziela, 21 kwietnia 2013

Niewyrabiam ! : )

Hejka . Jeju strasznie się cieszę 12 komentarzy ! Jej . *.* No dobra . To tak rozdział już jest w połowie napisany , ale jak na moje oko jest krótki i wymaga kilku poprawek , dlatego dodam go w poniedziałek . Muszę go dokończyć no i zacząć pisać rozdział na drugiego bloga . Zatem proszę wam o cierpliwość . A no i jeszcze jedna sprawa . Chcecie , żebym do rozdziałów dodawała muzykę ? Czy jakoś sami sobie coś tam włączycie ? Pisać w komach . : )

Pytania do postaci ? Zostawić ? - Też piszcie , bo jak nie to usuwam . Pozdrawiam Banaan . : D . ; *

środa, 17 kwietnia 2013

O G Ł O S Z E N I E !

Hej kochane ! Z racji tego , że pod kolejnym rozdziałem jest tylko 3 komentarze postanowiłam wprowadzić zasadę 10 komentarzy Następna Notka . Wiem , że to dużo , ale mam 11 obserwatorów więc wszyscy czytający , a tak mi się zdaje , że jest was trochę więcej niż 3 osoby prosiłabym o opinię na temat rozdziałów . Rozumiem , że czasami po prostu nie chce się wam pisać tych komentarzy , ale ja po prostu chcę wiedzieć czy ktoś to czyta. Owszem pisałyście , że czytacie i wtedy było zainteresowanie , ale jak już rozdział się  pojawił to tylko osoby które komentowały poprzednie wpisy zrobiły to znowu ( I właśnie wam kochane bardzo dziękuję , bo jesteście ze mną od początku ♥ ) . Hmm . . . no to chyba tyle . . Przepraszam , obiecałam , że nie będę narzucać takich tego typu zasad , ale sami zrozumcie to jest dla mnie bardzo ważne . Kocham was . Banaan . :D

piątek, 12 kwietnia 2013

012

Szedłem pustymi korytarzami . Było dawno po dzwonku , ale ja nie chciałem się spieszyć . Po co? 
Dla kogo ?  Poprawka dlaczego ?Zastanawiałem się . . ale nad czym ? Sam siebie chciałbym zapytać.
Bijąc się z myślami przeszedłem przez stołówkę by wejść w teatralną część szkoły , którą szczerze mówiąc rzadko odwiedzam. Pomimo , że powinienem wiedzieć gdzie jest sala teatralna musiałem sprawdzić to na planie szkoły. Po niecałych pięciu minutach krążenia bez celu doszedłem pod salę tylko dzięki krzykom z niej się wydobywających . Odczekałem chwilę , przybrałem zobojętniały wyraz twarzy i pewnym zamaszystym ruchem wszedłem do środka . Moje wielkie wejście narobiło trochę hałasu przez co byłem teraz jedynym obiektem zainteresowania. Zmieszałem się trochę i przejechałem ręką po włosach .
- Eeee . . . bo ten tego . Nie mogłem drogi znaleźć i no wiecie . . - wydukałem.
- No wiemy Malik wiemy. Dobrze , że dotarłeś . - odezwała się Ada i miała mnie już przedstawić pozostałym kiedy odezwał się ten nowy . . Jak mu było ? David ? niee . . A tak Danny . . ale jak dla mnie Debil też świetnie pasuje . 
- A ten co tu robi ? - odezwał się ten półgłówek .  
- Danny weź skończ . Dobra . Ten będzie zastępował Mike'a . Panie i Panowie oto Malik potocznie zwany Zaynem . - odezwała się ze śmiechem , a reszta obsady jej zawtórowała . Kurde jeszcze jej takiej nie widziałem. Mogę śmiało powiedzieć , że im bardziej ją poznaję , im więcej o niej wiem za każdym razem jestem zaskoczony . To chodząca zagadka .
- Eeee . . Hej . - Boże skąd u mnie taka nieśmiałość . Szybko się ogarnąłem i oblizałem swoje wargi wcześniej przejeżdżając ręką po włosach . Tak lepiej .  . zdecydowanie .
- Ty model. - jak zwykle odezwała się dogadująca Moon. - Masz . - rzuciła w moim kierunku zwój kartek. Rozprostowałem kilka stron i spojrzałem na tytuł '' Grease '' Nie no serio ? Jeden tytuł , a tyle wspomnieć za czasów kiedy było . . było tak jak dawniej . Pytanie jak ? NORMALNIE .
'' Ada ''
- Malik co jest ? - rzuciłam w stronę chłopaka , bo normalnie się zawiesił. 
- Eee . . co ? Nie nic. - odpowiedział szybko , więc przestałam zawracać sobie nim głowę . Wyjaśniłam mu co robi , i  kiedy mówi jego postać , ale on zwyczajnie nie był tym zainteresowany. Kiedy któryś raz z kolei zaczął rozglądać się po sali nie wytrzymałam . 
- Kurwa Malik co z tobą ? - krzyknęłam . 
- Nic pączuszku . Tylko , że . . ja już kiedyś grałem tą rolę . - odpowiedział rozbawiony . Pączuszku . . Pączuszku ? Serio ? 
- Tak ? To jak taki doświadczony jesteś to zajmij się wszystkim , a ja wychodzę no nie wiem posiedzę sobie i popiłuję pazurki co ty na to ?  - prychnęłam. 
- Nieźle skarbie . Takie sceny masz opanowane do perfekcji , a teraz zacznij bełkotać to co tam bełkotałaś , a ja TYM razem poudaję , że słucham . 
- Skarbie ? Na mózg ci padło ? Może wpadłeś na drzwi . Oj biedaku . . trzymaj się lepiej zasad , bo taka milutka już mogę nie być . - popchnęłam go na drzwi na których wypisane były zasady i reguły panujące w teatrze , ale niespodziewanie drzwi się otworzyły , a w nich stanęła Stella z niebieską farbą w ręce . Nie użyłam do tego nie wiem jakiej siły , ale w efekcie tego drobnego '' gestu '' oboje byli upaprani farbą . O tyle Stella nic sobie z tego nie robiła , a wręcz śmiała się z tego , to Zayn był na skraju wytrzymałości . 
- Ups . . - wymsknęło mi się . - Naprawdę cię przepraszam . . - zaczęłam . - Stella nic ci nie jest ? - zapytałam. Phi . . pomyślałby ktoś , że powiem  tak do niego . Pomogłam dziewczynie wstać zgrabnie omijając chłopaka . 
- Dzieciaki znalazłam jeszcze to . . - Izabell wpadła do pomieszczenia jak torpeda i z taką samą prędkością ucichła . - Ada coś ty znowu zrobiła . 
- Ja ? A czemu akurat ja ? - spytałam . 
- No bo ty . - odpowiedziała mi . - Zayn chłopaku nic ci nie jest ? - pomogła mu wstać . 
- No dobra skoro jesteśmy już tak artystycznie ubrudzeni , to czas zabrać się serio do brudnej roboty . - powiedziałam do reszty i na swoje ciuchy nałożyłam koszulę w kratkę . Chwyciłam pędzel w dłoń i wdrapałam się na drabinę . 
- De pomożesz mi ? 
- Jasne . - chłopak ubrany w podobny strój '' roboczy '' chwycił za nogi od drabiny i jak gdyby nigdy nic się o nią oparł. 
- Wtedy . . wtedy na parkingu . Co ty ode mnie chciałeś ? - spytałam niepewnie . 
- Aaa . . - machnął ręką . - Nieważne . - zaśmiałam się bo zrobił dziwną minę i poruszyłam ręką . Z pędzla spadło mi kilka kropel akurat wprost na nos chłopaka . 
- No i co zrobiłaś karaluchu ?
- Karaluchu ? Ja nic nie zrobiłam , ale ten karaluch to musiał  nieźle coś przeskrobać . - zamiast palcem pogroziłam mu moim narzędziem pracy przez co kolejna porcja farby poleciała na Dannego .
- Małpo ! - wydarł się . 
- No co ? - odwróciłam się twarzą do De , ale to był mój błąd , bo oberwało mi się z pędzla . Czerwona farba spływała mi po policzku , ale teraz liczyło się dla mnie to , żeby mu oddać .Kilka chwil nieuwagi i całe kółko teatralne ze mną na czele rozpętało wojnę na farbę. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu . Dawno się tak nie bawiłam . . dawno . . w moich oczach stanęły łzy . Nie możesz ! Krzyczałam w myślach . Nie mogłam tak po prostu się rozpłakać . Nie teraz . Nie w tej chwili . Nie przy wszystkich . . Nie dzięki temu , że znowu wiem co to śmiech . . Uciekłam . Z pewnej siebie dziewczyny w jednej chwili zmieniłam się w szarą myszkę . Powód ? Śmiech . . śmiech . . którym kiedyś obdarzyłam wiele osób w moim życiu. One siedziały głęboko we mnie . . Chciałam przestać . . przestać się uśmiechać . . ZAPOMNIEĆ ! To wszystko było takie podobne  . . takie same . . a za każdym razem ból coraz silniejszy . Uciekłam ze szkoły wybiegając na ulicę . Farba ściekała ze mnie strumieniami pozostawiając leiste ślady. Zbierało się na deszcz. Dałam upust emocjom , a z moich oczu popłynęły gorące łzy parząc moje policzki. Wybiegłam na parking , przebiegając przez trawnik dotarłam do chodnika . Stanęłam na krawężniku i nie patrząc na ulicę przebiegłam przez nią . Jakieś auto zatrzymało się przede mną z piskiem opon. Co się ze mną dzieje ? PRZESTAŃCIE ! Rozumiecie ? Nie chciałam . . tak mi przykro . PRZEPRASZAM . Biegłam sprintem . . chciałam być daleko . Czemu wszystko się spieprzyło ? Czemu w takiej chwili kiedy byłam naprawdę szczęśliwa . Wbiegłam do wysokiego budynku potrącając starszą panią . Ominęłam windę i po schodach zaczęłam pokonywać kolejne stopnie . W szaleńczym pędzie kilka razy upadałam na chłodną posadzkę, ale w końcu dotarłam na górę . Drzwi od wejścia na dachu były zamknięte . Zaczęłam wariować . Z całej siły kopnęłam w nie , aż zamek puścił . Haust zimnego powietrza uderzył mnie w twarz chłostając niemiłosiernie moje policzki . Tego teraz potrzebowałam ? Odpowiedź jest prosta : NIE . Teraz chciałam , żeby oni byli przy mnie .
- Jak tak bardzo chcecie możecie mnie wsiąść do siebie ! Słyszycie ?! Nie chce tego wszystkiego ! Po co mi to ?  Przepraszam  . . moja wina ! Wiem . . ale skończcie . Mam tego dość . Błagam ! - krzyczałam na całe gardło starając się nie dławić własnymi łzami . Kiedy zaczęłam chrypieć tak , że nie mogłam już nic mówić zrezygnowana usiadłam na krawędzi budynku . Powoli spuściłam nogi w dół i zaczęłam nimi lekko machać jak mała dziewczynka . Wyciągnęłam telefon i puściłam sobie jedyną piosenkę w moim telefonie . Jedyną wesołą piosenkę (http://www.youtube.com/watch?list=PLF82DF211B6C5B110&feature=fvwp&v=OqYzjJHM_qE&NR=1 Najlepiej będzie jak wejdziecie przez link ) . Kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki uśmiechnęłam się lekko . Przypomniał mi się ten dzień kiedy siedzieliśmy wszyscy razem, a ja po raz pierwszy zaśpiewałam im swoją piosenkę.

Była zima . Mróz - 15 stopni , na boisku szkolnym nie było żywej duszy , ale to nie zniechęciło młodej grupki uczniów do przebywania w ich ulubionym miejscu. Wyrozbierani do krótkich rękawków siedzieli ciasno w kółku patrząc z uśmiechami na twarzy na dziewczynę w dwóch kucykach ciasno zataczając wkoło niej krąg. Dziewczyna miała na sobie jedynie poprzecierane rajstopy , krótkie spodenki , bluzkę na szelkach i kolorowe podkolanówki . Siedziała w środku zacierając ręce . Nigdy wcześniej nie była taka szczęśliwa , przynajmniej tak się jej wydawało . Przyjaciele śmiali się . . i dogadywali sobie nawzajem . 
- Cicho . . chicho . Panna Pippi nam coś zaśpiewa . - uspokajał grupkę jeden z blondynów . 
- Ej . Nie jestem Pippi . - krzyknęła dziewczyna w kucykach . 
- Dobra Ad . Zaśpiewaj nam coś . Wiem , że napisałaś nową piosenkę . - odezwała się dziewczyna w ognisto rudych włosach . 
- Co skąd ? 
- Eee . . no bo . . 
- No bo ? 
- No tak przypadkiem . . no . . 
- Dobra nie tłumacz się . 
- To jak zaśpiewasz ? Prosimy . - dziewczyna niepewnie podniosła swój wzrok do góry. Twarze przyjaciół wykrzywione były w uśmiechu , a głowy raz po raz zachęcająco się kiwały jakby na potwierdzenie słów Rudej. Blondynka wzięła wdech i zaczęła śpiewać . Wszystkie słowa zapisane dotąd na kartce wypłynęły z niej , a ona sama natychmiast wczuła się w nią całym swoim sercem . Niesamowite uczucie wypełniło ją po koniuszki palców u stóp, a w brzuchu uwolniło się stado motyli. 

Nigdy nie przypuszczałam , że tak to się skończy. Obrazki wyświetlane w mojej głowie jak na zawołanie się zacięły , a uczucie spokoju ponownie mnie opuściło . Nie chciałam się tak zachowywać. Chciałam znów móc żyć . Tylko co to za życie kiedy nikt cię nie rozumie i masz wrażenie , że żyjesz na tej planecie zupełnie sam . Jest ciężko . . ale właśnie dzięki nim. Dzięki nim spróbuję się zmienić . Spróbuję, nawet jeśli nie chcę . Zawsze kiedy było źle powtarzali mi '' Mała głowa do góry . Będzie dobrze '' . I dlatego teraz nie mogę się poddać. Wytrzymałam już rok. Cholernie ciężki rok , ale kto powiedział , że w życiu jest łatwo. Otrzeźwiona podniosłam się do pionu , wytarłam mokre policzki i choć nadal nie czułam się wolna . To czułam się lepiej. Pewniej.

***
Hejoo ! Postanowiłam zrobić wam niespodziankę i dodałam rozdział dzień wcześniej. Nie wiem co z niego wyszło , ale mam nadzieję , że choć to wam się spodoba . Sądząc po waszych komentarzach doliczyłam się aż 11 czytelników co ogromnie mnie ucieszyło. Ogłaszam mój wielki powrót , a kolejny rozdział zapowiadam na sobotę w następnym tygodniu. Jest jednak jedno ALE . Skoro mam ponad 11 czytelników i taką samą liczbę obserwatorów to chciałabym , żeby wszyscy czytający komentowali te moje wypociny. Nie narzucam żadnej zasady typu 10 kom = nn , ale zrobię to jeśli zainteresowanie wasz znowu zmaleje . Nie zrozumcie mnie źle , ale bardzo zależy mi na waszej opinii.Przypominam o zakładce '' Pytania do postaci '' Są dwa głosy na usunięcie i jeden na zostawienie . Czy zgadzacie się z ankietą ? Proszę o odpowiedź . Kocham was . Do następnegoo . Banaan . xx

piątek, 29 marca 2013

Jejuu . *.*

Jejku nie spodziewałam się , że aż tak wiele osób czyta mojego bloga . Jest mi niezmiernie miło . W takim razie nie zawieszę bloga , ale ze względu na to , że nie mam jeszcze gotowego rozdziału . Baaa . ! Nie mam w ogóle go napisanego będziecie musiały poczekać . Nie wiem ile , bo postaram się dzisiaj nad nim usiąść i coś naskrobać , ale nic nie obiecuję . Kochaam was i dziękuję za zainteresowanie . Nie chcę narzucać żadnych zasad typu 10 komentarzy nn , więc rozdziały myślę będę dodawane w każdą sobotę . Jeszcze raz bardzo wam dziękuję i przepraszam za chwilę zdołowania i zwątpienia z mojej strony . Banaan . ♥

czwartek, 28 marca 2013

Zawieszam ? . . .

Hej kochane jest mi bardzo przykro , bo nie jest to rozdział jak może ktoś pomyślał . Jest mi strasznie smutno , bo muszę wam ogłosić , że najprawdopodobniej zawieszę bloga na czas nieokreślony z powodu braku zainteresowania z waszej strony jak i braku czasu i też weny . Schemat bloga co prawda mam rozpisany , ale każdy temat muszę jakoś rozwinąć więc same rozumiecie . Jest jeszcze sprawa komentarzy . Pod ostatnim postem było ich 3 , a we wcześniejszym aż 6 . Myślałam , że jak nam tak dobrze idzie to obserwujących będzie tylko przybywać . . . No nic . Proszę wszytkie czytelniczki , żeby pod tym postem napisały która czyta bloga , a być może jeśli będzie wystarczająca ich liczba nie zawieszę , a jedynie opóźnię trochę wstawienie nowego rozdziału . Trzymajcie się cieplutkoo i WESOŁYCH ŚWIĄT . ♥ Piszcie czy czytanie  . : )

wtorek, 12 marca 2013

011

Obudziłam się około godziny 6 i już nie umiałam zasnąć . Pomyślałam , że sobie trochę pobiegam . Promienie słoneczne wpadały do mojego pokoju tym samym nieco rażąc mnie w oczy. Wyjrzałam przez okno i z pełnym zdziwieniem mogłam stwierdzić , że jest jak na wrześniowy poranek i to w dodatku w Londynie  piękna pogoda . Bez ociągania i już na maska rozbudzona poszłam do łazienki . Poranna toaleta , krótki prysznic i jestem gotowa . Założyłam krótkie spodenki i luźną bokserkę i bez śniadania wybiegłam z domu . Jak zawsze nogi poniosły mnie do parku , gdzie po 30 min. opadłam na drewnianą ławkę . Posiedziałam tam chwilę , żeby odpocząć po czym ruszyłam do domu . Będąc już pod moją furtką stwierdziłam , że Malik śpi i to najlepszy moment , żeby w końcu odzyskać kamerę . Wpadłam do domu , przebrałam się do szkoły , umalowałam oczy, usta musnęłam błyszczykiem  i zjadłam na szybko płatki , żeby jak najwięcej czasu zaoszczędzić będąc u Zayna . Wyszłam przez drzwi do ogródka i wlazłam na drzewo . Uchylone balkonowe okno tak jakby tylko czekało na mnie , żebym je otworzyła . Tak też zrobiłam . Przywitałam się z niebieskimi ścianami i rozwalonym na łóżku chłopakiem . Po cichu skierowałam się do łazienki . Odkleiłam mini kamerkę i już miałam wracać , kiedy coś mnie tknęło i postanowiłam obudzić mulata . Chwyciłam jakąś kartkę i długopis i swoim koślawym pismem naskrobałam . 
'' Pobudkaa debilu . Oj , ależ ty masz słabą głowę . No nic mówi się trudno . Wstawaj , bo spóźnisz się do szkoły . 
Ps . Po trzech jest cztery ! 
Ada . '' 
Wyszłam na balkon , zmięłam karteczkę i rzuciłam w kierunku śpiącego Malika . Papier uderzył go w twarz . Zlazłam po drzewie i wróciłam do domu . Chwyciłam deskorolkę , do kieszeni spodenek schowałam telefon i zakluczyłam drzwi . Założyłam na oczy okulary . Miałam ochotę wstąpić na rampy , ale nie miałam zbytnio czasu . Wyjeżdżając z domu kątem oka zauważyłam chłopaka czytającego moją kartkę . Jego mina mówiła mi tylko tyle , że nie wiele pamięta z poprzedniego dnia . Postanowiłam się nim nie przejmować . W połowie drogi zadzwoniła do mnie Izabell .
- Hej Ad . 
- No siema . Co jest ? - spytałam . 
- Złe wieści . Mike złamał nogę i nie zagra w przedstawieniu . Brakuje nam głównego aktora . 
- Ja pierdziele . Wiedziałam , że tak będzie . I co teraz ? 
- Musimy zrobić jeszcze jeden casting , no chyba , że znajdziesz kogoś . 
- Dobra . Postaram się coś wykombinować . Pogadamy na historii . Pa . - rzuciłam i nacisnęłam przycisk kończący rozmowę . Jechałam dalej , a lekki wietrzyk muskał moją twarz i rozrzucał włosy na wszystkie możliwe strony . Wpadłam do szkoły równo z dzwonkiem . Chwytając deskorolkę pod pachę udałam się w kierunku mojej szafki . Wzięłam z niej jakiś zeszyt i poszłam pod salę matematyczną . 
***
Lekcja trwała już 30 min . a po Maliku ani śladu , ponad to czułam na sobie czyiś wzrok . Zagłębiona we własnych myślach nie usłyszałam jak nauczycielka kazała mi podejść do tablicy rozwiązać zadanie . 
- Eeee . Przepraszam , ale . . - nie dokończyłam , bo to wredne babsko weszło mi w słowo . 
- Tak , tak . Jak zwykle . . wiesz chociaż jak to ma być rozwiązane . - popatrzyłam tępo na tablicę i kiedy chciałam podać rozwiązanie ktoś w ławce przede mną zabrał głos . 
- Po co w ogóle marnuje pani na nią czas ? Ona nawet nie wie ile jest 2 do potęgi drugiej . - powiedział jakiś kujonek , a we mnie się zagotowało . Nie znałam gościa , ale miałam ochotę go rozszarpać . Pani machnęła ręką i spytała następną osobę o rozwiązanie , a ja przystąpiłam do ataku . Z zeszytu wyrwałam kartkę i nagryzmoliłam na niej . 
'' Jestem kujonem do kwadratu . 
Zrób mi zdjęcie . ! '' 
Na oknie wisiały jakieś cyfry poprzyklejane taśmą , więc jednej z nich jej pozbawiłam i dokleiłam do kartki , która po chwili znalazła się na plecach tego lamusa . Zadowolona z siebie rozsiadłam się wygodniej w ławce . Zostało jeszcze 10 min . lekcji , a ja wytrwale odliczałam do końca . I weź mi tu wmów , że ja nie umiem matematyki . Prychnęłam , a Nick który miał ze mną teraz lekcje popatrzył w moją stronę . Wykonałam gestem głowy znak , w którym kierunku ma patrzeć . Widząc moje dzieło posłał mi pełne rozbawienia spojrzenie . Nareszcie ta katorga dobiegła końca wstałam z ławki jako pierwsza mimo tego , że pani jeszcze objaśniała jak zrobić pracę domową . Nauczycielka była już na tyle przyzwyczajona , że z semestru na semestr wpisywała mi zaliczenie . Posłałam jej nie wymuszony uśmiech i wypadłam z klasy tym samym wpadając na kogoś . Ta . . na kogo ja mogłam wpaść jak nie ja niego ?  Spojrzałam na chłopaka i nie wiem czemu , ale uśmiechnęłam się , lekko zdziwiony odwzajemnił ten gest . 
- Pogadamy ? - spytał. 
- No ok . - zgodziłam się po chwili namysłu .Jedynym spokojnym miejscem na przerwie była aula , gdzie się udaliśmy . 
- Więc o co chodzi ? 
- Dzięki za wczoraj . - powiedział lekko zmieszany . 
- Nie ma sprawy . - rzuciłam i już chciałam iść , kiedy chłopak chwycił mnie za nadgarstek . 
- Naprawdę doceniam to co dla mnie wczoraj zrobiłaś .
- No ok . - rzuciłam zniecierpliwiona , dalej będąc przytrzymywana przez chłopaka . - Coś jeszcze ? 
- Tak . Chciałem cię przeprosić . Nie powinienem krzyczeć na ciebie , a tym bardziej jechać za tobą . 
- W porządku . - moje odpowiedzi były krótkie , ale może to przez szok , jakiego doznałam w trakcie wypowiedzi Zayna . Chłopak na moje słowa się uśmiechnął , a mnie olśniło . 
- Eeem . . mogę cię o coś prosić ? 
- Jasne . 
- Zagrał byś w szkolnym musicalu ? Mike Wesley złamał nogę i nie mamy głównego aktora . 
- Spoko . Tylko nie rozumiem dlaczego prosisz o to mnie . 
- Bo się świetnie nadajesz . - powiedziałam na jednym wdechu i opuściłam pomieszczenie . Zdążyłam dojść do szafki kiedy przerwa dobiegła końca . Następną lekcją była historia , więc nie spiesząc się poszłam do Izabell . Z  uśmiechem minęłam sekretarkę i jak zwykle zadałam do samo pytanie . 
- Jest sama ? - na co pani Collins kiwnęła głową . Bez pukania uchyliłam ciężkie , drewniane drzwi zastając dyrektorkę siedzącą przy biurku . 
- Chyba znalazłam odpowiednią osobę . 
- Tak ? - podniosła głowę znad sterty papierów . 
- Tak . Nie uwierzysz , ale to Malik . 
- Em . . przepraszam , ale powie mi pani jak się nazywa ? - zażartowała . 
- Wiem . Biję mi dzisiaj . Nie przejmuj się . Kawa ? - spytałam , a ta skinęła głową . 
'' Zayn '' 
Coś twardego lekko uderzyło mnie w nos. Wstałem z bolącą głową i podniosłem owego fanta . Po przeczytaniu kartki byłem w lekkim szoku , ale szybko przypomniałem sobie wydarzenia ostatniej nocy . Podtrzymując głowę powoli zszedłem na dół do kuchni , żeby napić się kawy . Kiedy już wypiłem wystarczającą ilość tego magicznego płynu głowa nie dawała już tak bardzo o sobie znać . Tym razem skorzystałem z łazienki na dole dalej nie ufny co do prysznica w łazience w moim pokoju. Odświeżony na szybko wrzuciłem na siebie jakieś ciuchy i udałem się do szkoły, ale ja jak to ja zahaczyłem po drodze na ulicę muzyczną . Super sprawa . Pełno mega utalentowanych osób. Występny ulicznych grajków amatorów , albo całych grup tanecznych , które w ten sposób zarabiają . Magia . Ani się obejrzałem , a pierwsza lekcja w szkole minęła , zabrałem swoje rzeczy i czym prędzej pognałem do budy , żeby nie narazić się dyrektorce . Co dziwne wszystkie moje dotychczasowe postępki uchodziły mi na sucho , ale wolę nie ryzykować , bo już raz nie przeszedłem do klasy , a trzy razy wywalano mnie ze szkoły . Szedłem właśnie korytarzem kiedy ktoś z impetem na mnie wpadł . Ada . . Może to i lepiej . Chciałem ją przeprosić . . ale jak ona na to zareaguje . Uśmiechnęła się do mnie  . . Nie wierzę w to co widzę . Na masa zdziwiony odwzajemniłem ten gest . Uznałem to za dobry znak i zebrałem się na odwagę .
- Pogadamy ? - spytałem niepewnie . 
- No ok . - zgodziła się po chwili namysłu . Poszliśmy do auli , a ja całą tą krótką drogę myślałem , jakby to sensownie powiedzieć .
- Więc o co chodzi ? - zaczęła pierwsza , a ja odetchnąłem w duchu , że nie musiałem za bardzo kombinować jak by powiedzieć jej to co tak naprawdę chciałem .
- Dzięki za wczoraj . - powiedziałem lekko zmieszany . 
- Nie ma sprawy . - rzuciła i już chciała iść ,ale szybko chwyciłem ją za nadgarstek .
- Naprawdę doceniam to co dla mnie wczoraj zrobiłaś .
- No ok . - rzuciła zniecierpliwiona  - Coś jeszcze ? - spojrzała wymownie na mnie .
- Tak . Chciałem cię przeprosić . Nie powinienem krzyczeć na ciebie , a tym bardziej jechać za tobą . 
- W porządku . - na jej słowa lekko uśmiechnąłem się , a Ada popatrzyła na mnie co najmniej jak na jakąś drogocenną rzecz . 
- Eeem . . mogę cię o coś prosić ? 
- Jasne . 
- Zagrał byś w szkolnym musicalu ? Mike Wesley złamał nogę i nie mamy głównego aktora . 
- Spoko . Tylko nie rozumiem dlaczego prosisz o to mnie . 
- Bo się świetnie nadajesz . - powiedziała to tak szybko , że prawie w ogóle jej nie zrozumiałem i zanim zdążyłem coś odpowiedzieć  opuściła pomieszczenie . Dziwne . . nie pomyślałbym , że Ada może mnie o coś prosić , a tym bardziej , że uważa , że to świetny pomysł . . Co się z nami dzieje ? Nie mówię , żeby było źle , ale czy tak jest LEPIEJ ? Czy sam nie wolałbym wrócić do punktu wyjścia . Wystarczyło by mi przecież zwykłe '' cześć '' jak się mijamy . Moje rozmyślenia przerwał okropny dźwięk dzwonka lekcyjnego . Powłócząc nogami dotarłem pod salę chemiczną , żeby spędzić tam 45 min . czystej katorgi pomieszanej z tępym wyrazem nauczycielki i tym jej owłosionym pieprzykiem na brodzie . Fuuuuuuj . 
***
Ufff . . . Jakoś przeżyłem . Teraz tylko jeszcze jedna lekcja j.angielskiego i pełny luz . A no tak , muszę iść dzisiaj na próbę . Swoją drogą dalej zastanawiam się , dlaczego jak to określiła Ada:
  '' Świetnie się nadaję ? '' . 
***
No hej . Kolejny za nami , i choć muszę przyznać , że troszkę nudnawy to w następnym będzie się działo . ♥ Hmm . . 
Co z zakładką '' Pytania do postaci ? ''
Usunąć ? Jak widzicie jest utworzona ankieta . 
 Dobra a teraz jeszcze chciałam podziękować wszystkim za 6 komentarzy , które sprawiły , że zrobiło mi się ciepło na sercu . 
Dziękuję i proszę o komy , to dodaje mi siły do dalszego pisania. ♥♥
Kocham was . xx . Banaan . Do następnego . : D